Czy nasiona papryki, które nie wykiełkowały mogą zostać w ziemi?

Zaczynamy nowy cykl krótkich wpisów poruszających jedno, konkretne pytanie. Dziś zastanowimy się czy jest jakiś sens w usuwaniu nasion papryczek, które nie wykiełkowały. Kiełkowanie chili to temat dosyć złożony i jedno z największych wyzwań dla osób początkujących. Przywracanie życia roślinkom wczesną wiosną jest na początku dosyć trudne, ponieważ nie ma się z tym doświadczenia, niemniej trzymając się kilku ważnych zasad z pewnością wschody pojawią się.

Co się może stać, gdy nie usuniemy martwego nasionka?

Na wstępie zacznę od siebie. Ja nie usuwam niewykiełkowanych nasion. Muszę jednak dodać, że ze względu na technikę, którą stosuję nie mam praktycznie w ziemi nasion nieskiełkowanych. Wszystkie nasionka kiełkuję na wacikach kosmetycznych w pojemnikach na żywność. Jeśli chodzi o kiełkowanie chili, to najważniejsze jest zapewnienie optymalnej temperatury, wilgotność i dostęp do tlenu, czyli wietrzenie codziennie. Dopiero ładnie skiełkowane nasionka umieszczam w glebie. Dzięki temu na tzw. multi-paletkach mam pewność, że z każdego wgłębienia prędzej czy później wyjdzie siewka papryczki chili. Wszystko, co wiem o kiełkowaniu chili spisałem w artykule Techniki kiełkowania papryczek chili

Kiełkowanie chili – potencjalne zagrożenia ze strony niewykiełkowanych nasion

Jeśli jednak umieszczacie od razu w glebie nasiona papryki to może się zdarzyć, że większa lub mniejsza część nasion nie wykiełkuje. Z mojego doświadczenia poradzę Wam by nie usuwać tych nasion. Tzn jeśli celujecie w 20 krzaków papryki to oczywiście możecie to zrobić. Jednak przy większej uprawie jest to spory nakład pracy, który moim zdaniem nic nie wnosi.

Oczywiście jeśli nasiona były porażone jakimiś patogenem to przeniósł się on już do gleby i jego usunięcie na tym etapie nic nie pomoże.

Zgorzel siewek – moje własne świadectwo

Ten wpis to doskonała szansa by ustrzec Was przed dużym zagrożeniem, z którym borykałem się w sezonie 2022 i częściowo borykam się w aktualnym 2023. Jak pisałem wyżej przenoszę do gleby tylko nasiona posiadające już kiełek. Kiełkowanie chili zaczynam na waciku, a gdy kiełek się pojawia na np 12 nasionkach, to tylko te 12 szt przenoszę do gleby, reszta nadal czeka. Pomimo to w kilku paletkach nie miałem 100% wschodów, co było dosyć niespotykane.

W późniejszym czasie wysiewałem jeszcze lawendę, szałwię oraz seler. I tutaj zaczął się prawdziwy pogrom. Ponad połowa siewek lawendy i szałwii miała widoczne oznaki zgorzeli siewek. Choroby, której podłożem są przeróżne grzyby i drobnoustroje. W przypadku chili na szczęście nie jest ona aż tak bardzo degradacyjna. Najgorsze co się stało to brak siewek w kilku miejscach, gdzie umieszczono nasionka z malutkim kiełkiem. Jednak lawenda czy szałwia tak dobrze sobie nie poradziły i tam straciłem na prawdę mnóstwo siewek tych cennych dla mnie roślin.

Jest kilka tropów, które muszę zbadać skąd ten problem u mnie. Więcej o tym zagrożeniu możecie poczytać tutaj.


0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *