Areczku, w sobotę inwentaryzację zrobimy

35,00 

Na stanie


Ostry zielony sos powstał wyłącznie z zielonych papryczek odmiany Carolina Reaper. Gdy mocne przymrozki nadciągają, to ostatnia chwila aby zebrać niedojrzałe papryczki tej odmiany. Sos jest bardzo pikantny i gęsty. Wspaniale nada się do wyzwania na dużej łyżce albo mega podkręcenia poziomu ostrości ulubionych dań.

Ostrość: fire scalefire scalefire scalefire scalefire scalefire scalefire scalefire scalefire scalefire scale
Skład: carolina reaper yellow i red, sól, czosnek, ocet
Konsystencja: Pół-płynna
Data ważności: 31.12.2025
Masa netto: 100 g
nawadnianieNawadniane deszczówką
polska plantacja ostrych papryk100% chili z naszej uprawy

Opis

Zielona Carolina Reaper nie powinna nikogo zwieść. To nadal mega diabełek powiększający uśmiech po spożyciu. Każdy sezon na naszej farmie jest bezcennym darem i niespodzianką. Gdy przychodzi szczęśliwe zakończenie, to warto je uczcić czymś na prawdę wyjątkowym. Z drugiej zaś strony, nie możemy zapominać, że każdy z nas jest Areczkiem kogoś. Zawsze znajdzie się coś, co nie jest dla Areczka, tylko dla Zarządu. Ból, jaki sprawia ten ostry sos pomaga zapomnieć o tym… Ten kiszony przecier z zielonych papryczek odmiany Carolina Reaper pomaga oswoić się z wizją kolejnego tygodnia w niedzielę wieczorem.

Zieleń tego sosu wspaniale kontrastuje się na tle szarości życia każdego Areczka. Brak sensu żywota i codziennego wstawania podsyca ból kapsaicyny. Wszelkie zło tego świata łagodzi uczucie ognia wylewającego się na każdy centymetr kwadratowy układu pokarmowego. Ten sos pomoże zapomnieć, choć jak przesadzisz to kac o poranku na tronie z pewnością Cię nie ominie.

Zielona Carolina Reaper

Zielona Carolina Reaper to jak mem „This is fine” w wersji pikantnej. Na początku myślisz, że będzie spoko, ale po chwili zdajesz sobie sprawę, że to już nie jest zwykły sos, tylko totalny „Shrek: Ostry”. To nie jest ból, to jest jak TikTok – na początku nie wiesz, co się dzieje. Potem już nie możesz przestać. Kiedy czujesz, jak Ci płonie wnętrzności, masz wrażenie, że życie to właśnie ten moment, kiedy Twój komputer dostaje „Blue Screen of Death”, a ty po prostu mówisz „ok, no i co teraz?”. Bo to nie jest tak, że to Cię zniszczy. Nie. To cię przypomni, że jesteś w tej grze i robisz ją po swojemu.

To jak „Kiedy myślisz, że to jest koniec, a potem nachodzi Cię inny pomysł” – czyli kiedy Twój język płonie, a ty myślisz: „OK, może warto dodać jeszcze więcej”. A potem, jak przesadzisz, to poczujesz się jak bohater z meme. „Na pewno nie poszło mi dobrze” – bo od rana na pewno będzie ci towarzyszył kac, który przypomina, że ostrość w tym przypadku to nie żart. Ale hej, to przecież życie – nie ma nic lepszego niż ból, który przypomina Ci, że jesteś żywy!