Planowo chciałem przyrządzić klasyczny beef stew podlany stoutem, jednak miałem trochę innych prac i nie bardzo mogłem spędzić pół dnia przy kociołku (choć bardzo bym chciał). Postanowiłem więc mięso na gulasz zmielić na średnich oczkach i w takiej postaci zrobić coś na wzór gulaszu z mieloną wołowiną. Zapraszam na dość mocno pikantny kociołek prosto z ogniska.
Dodajemy 2 łyżki stołowe oleju roślinnego do rozgrzanego kociołka i po chwili wrzucamy boczek. Gdy zaczyna się wytapiać to najlepszy moment na dodanie świeżych ziół. Ja miałem w ogrodzie tymianek i rozmaryn i właśnie te zioła dodałem, po 3 gałązki każdego. Dodatkowo 5 listków laurowych oraz łyżeczkę kulek ziela angielskiego. Tłuszcz przyjmie aromat tych przypraw nie ucieknie podczas dalszego gotowania.
Gdy boczek ładnie nam się wytopi i zarumieni, możemy dodać cebulę. Cebula również musi ładnie nam się zeszklić, na tym etapie kociołek może być tuż nad ogniem, potrzebujemy tutaj konkretnej temperatury.
Gdy cebulka jest już pięknie zeszkliwiona, przychodzi czas na dodanie mielonej wołowiny. Najlepiej delikatnie zgarnąć cebulę z boczkiem na jedną stronę kociołka, a na wolną część wrzucić mięso. Na tym etapie dobrze jest przykryć kociołek pokrywką, aby cenne soki z mięsa zbytnio nie odparowały. Mięso podsmażamy aż do zrumienienia się co jakiś czas przecinając je aby nie powstały bryłki.
Gdy mięso jest już wstępnie przesmażone mieszamy je z cebulą i boczkiem. Teraz rzeczy dzieją się już szybko. Wrzucamy wszystkie warzywa korzeniowe (seler, marchew, pietruszka), paprykę i seler naciowy. Korzenie są na tyle rozdrobnione, że nie ma potrzeby rozdzielać ich z pozostałymi warzywami.
Po 5 min gdy wszystko dobrze obsmażymy i wymieszamy, możemy dolać wody lub rosołu. Pamiętajcie, by płyn nie był zbyt zimny, bo kociołek może po prostu pęknąć. Wraz z płynem dodajemy również ziemniaki. Czas ich gotowania nie będzie długi, ponieważ są pokrojone w kostkę, w zależności od odmiany po około 15 min gotowania będą gotowe. Tutaj warto wspomnieć, że passatę i koncentrat dajemy na końcu, tzn. gdy ziemniaki już się ugotują. Gdybyśmy dodali pomidory przed ziemniakami, to czas gotowania pyrek wydłużyłby się znacznie. Dzieje się tak, ponieważ zarówno passata jak i koncentrat pomidorowy mają odczyn kwasowy, a jak wiadomo z lekcji chemii im niższe Ph tym dłuższy czas gotowania.
Po ugotowaniu ziemniaków przychodzi czas na passatę i koncentrat pomidorowy. Teraz również dodamy fasolkę czerwoną z puszki oraz wszelkie, ulubione przyprawy (u mnie czerwona papryka, curry, bazylia, majeranek) oraz oczywiście sól oraz pieprz, to już wedle uznania (pamiętajcie, że boczek wnosi sporo soli, więc najlepiej przed soleniem spróbować i dodawać małe dawki soli). Oczywiście całość warto podkręcić czymś ostrym, ja klasycznie do takich dań używam Piłatów z kałaibów, które wnoszą nie tylko ostrość ale fajnie rozbudowują aromat potrawy.
Teraz już całość doprowadzamy tylko do lekkiego wrzenia i gotujemy delikatnie 5-10 min, danie jest gotowe. Warto również spróbować wersję z dodatkiem kaszy. Ja z reguły robię tak z częścią, której nie zjedliśmy pierwszego dnia. Podgrzewam to co zostało, w osobnym naczyniu gotuję kaszę pęczak i dodaję do potrawy.
Strona korzysta z plików cookies w Twojej przeglądarce. więcej info
Nasza strona jest oparta o CMS Wordpress. Jego mechanizmy zapisują w Twojej przeglądarce pliki cookies. Dzięki którym mamy możliwość zbierania statystyk odwiedzin, auto-uzupełniania formularzy oraz wiele innych przydatnych funkcjonalności. Jeśli nie zgadzasz się na zapisywanie tych plików w swojej przeglądarce, możesz w dowolnej chwili wyłączyć ich obsługiwanie w ustawieniach przeglądarki lub opuścić naszą stronę i wyczyścić ciasteczka z pamięci przeglądarki.
Dodaj komentarz