Kiszonki jem od dziecka, ostre od dobrych 10 lat, jednak do tej pory nie robiłem Kimchi. Ta koreańska kiszonka robi wielką karierę na całym świecie, a jedzona w rozsądnych ilościach może bardzo dobrze wpłynąć na nasze zdrowie. W tym roku posadziłem trochę kapusty pekińskiej z myślą właśnie o trenowaniu receptury Kimchi. W tym wpisie chciałem Wam pokazać moją interpretację tego dania z dodatkiem bardzo ostrej papryczki Carolina Reaper.
Na wstępie chciałem podkreślić, że jest to moja interpretacja Kimchi i może ona zupełnie się różnić od oryginału. Przygotowanie tej kiszonki można podzielić na 3 części – przygotowanie kleiku ryżowego, nacierka do kapusty oraz krojenie warzyw.
Możecie również dodać rzodkiew, kalarepę, korzeń selera, por, a także eksperymentować z wieloma innymi warzywami.
Kapustę szatkujemy w nieduże cząstki, marchew i korzeń pietruszki kroimy w słupki. Kapustę zalewamy wodą z rozpuszczoną solą (5 łyżek) i moczymy przez minimum godzinę. Dobrze jest co jakiś czas całość zamieszać. Większość kapusty powinno być pod powierzchnią solanki.
Nasze Kimchi jest już gotowe do kiszenia. Przekładamy je do szklanego słoja lub plastikowego pojemnika i przykrywamy ściereczką lub nie do końca domkniętą pokrywą, w miejsce z temperaturą 18-20 st. (temperatura pokojowa). W zależności od jakości składników (pestycydy utrudniają fermentację) kiszenie będzie trwać 2-5 dni. Najlepiej po 48h skosztować czystym widelcem Kimchi. Jeśli poziom kwasowości już nam odpowiada, to można je już przenieść do lodówki lub jeszcze dać popracować fermentacji. Kimchi w lodówce spokojnie wytrzyma kilka tygodni.
Kimchi jest super jako przekąska albo dodatek do innych dań. Ta wersja jest ekstremalnie pikantna. Jeśli chcecie bardziej łagodną wersję, to oczywiście możecie zrezygnować z dodatku Carolina Reaper. Jeśli nie macie dostępu do świeżej Carolina Reaper to polecamy użycie 2 łyżeczek sosu Mokry sen o Karolinie
Dodaj komentarz