Przepis na te golonki z kociołka pokazał mi kiedyś mój dobry znajomy. Ja jedynie delikatnie go zmodyfikowałem pod swoje warunki. Całość przygotowań zaczynam około 5 dni przed planowanym przyrządzeniem golonek. Wówczas właśnie przygotowuję musztardę. Resztki z blendera po jej przecieraniu używam jako składnika do marynaty, w której golonki spędzają właśnie około 5 dni. Ale po kolei:
Wszystkie składniki łączymy i zalewamy nimi golonki. Odstawiamy całość do lodówki na 4-5 dni. Jeśli golonki nie są całkowicie zalane marynatą, trzeba je codziennie obracać na drugą stronę.
Wraz z golonkami będziemy gotować warzywa. Ja z reguły używam:
Można oczywiście również dać seler, por, kalarepę czy buraka.
Golonki wlewamy razem z marynatą i całość umieszczamy nad ogniem. Po doprowadzeniu do wrzenia, całość gotujemy 2-3h na małym ogniu, od czasu do czasu doglądając czy golonki się gotują i mieszając. Jeśli brakuje płynu to można dolać wody lub ciemnego piwa.
Ten przepis zakłada, że golonki z kociołka będą średnio-pikantne, jeśli chcecie jeszcze bardziej podkręcić moc ognia, to teraz możecie dodać albo dodatkową porcję sosu lub pokrojone świeże/suszone papryczki.
Gdy golonki są już mięciutkie, musimy je wyłowić z rosołu. Przekładamy je do naczynia żaroodpornego i wkładamy do piekarnika rozgrzanego na 180 st. C. Nie dajemy przykrycia, chcemy tylko przyrumienić skórkę.
Rosołu rzecz jasna nie wylewamy. Możemy z niego zrobić wspaniały krupnik nazajutrz. Ja jednak wolę od razu przecedzić go przez sitko i ugotować w nim pęczak, który podam do golonek.
Golonki w piekarniku powinny spędzić około 30min. W połowie pieczenia można wyjąć mięso i oblać rosołem lub ciemnym piwem, wówczas skórka będzie jeszcze bardziej aromatyczna i chrupka.
Całość podawać oczywiście z dobrą musztardą lub ostrym sosem oraz piwem.
Dodaj komentarz