Byłem gotowy i mentalnie przygotowany na ten okres. W sezonie 2019 Zośka mocno dała mi się we znaki i zblokowała wszelki wzrost papryk aż do końca Maja. W tym roku chciałem trzymać gardę trochę wyżej i przygotowałem koksownik, dzięki któremu mógłbym dogrzać wnętrze tunelu. Niestety przez sytuację związaną z korona-wirusem, nigdzie w okolicy nie mogłem otrzymać brykietu, najlepszego paliwa do tego typu grzania. Zostałem więc pierwszej nocy jedynie ze świecami. Odpaliłem ich na prawdę sporo (około 20 szt.) i muszę powiedzieć, że zdały egzamin w tak dużym obiekcie.
Najpierw na całą nasza dolinę wylała się mgła, bardzo gęsta i zimna, której towarzyszył również opady deszczu co chwila.
Tzw. podgrzewacze okazały się totalną klapą, wypalały się bardzo szybko i nie w całości. Jednak porządne, duże świeczki dawały sporo ciepła i paliły się aż do rana.
Padający śnieg utrudniał wizyty kontrolne w szklarni, spadło go na prawdę sporo. Choć widoki z rana były wspaniałe, to jednak wolę ciepłą wiosnę przez całe 3 miesiące, szczególnie nocami.
Kolejne dni to już walka o wiele bardziej humanitarna, ponieważ dorwałem brykiet. Rozpalałem go około 20:00 i po ostatnim załadunku około 23:00 żarzył się do 7:00 rano, utrzymując temp powyżej 5 st C.
Patent jest bardzo prosty i nie ja go wymyśliłem, a podpatrzyłem kiedyś na jakimś kanale o uprawie winorośli. Dużą, taką wysoką puszkę po farbie lub bejcy nawiercamy dużymi wiertłami od dna oraz kilka dziur po bokach puszki. To sprawi, że brykiet będzie się dobrze spalał dzięki bezproblemowemu dostępowi tlenu.
Dodaj komentarz